Młodości chwile jak motyle
odleciały w zapomnienie
z szumem wiatru z letnim deszczem
zostało tylko wspomnienie
O polnych kwiatach na łące
o wiankach z nich plecionych
o szumiących łanach zboża
ciężarem kłosów pochylonych
Wieczorem cisza przed burzą
słychać grzmoty gdzieś daleko
powietrze pachnące żywicą
i ciemne chmury nad rzeką
Ptaki szukające gniazda
pragną schronić się przed deszczem
spadające pierwsze krople
oznajmiają to szelestem
W drzwiach chatki stoi Matka
deszcz głaszcze Jej spracowane dłonie
mokrą ręką nas przytula
Jej serce do nas miłością płonie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz